Mass of Ages: Jako mnich
w klasztorze, który, jak wierzę, roztacza opiekę nad miejscowymi parafiami,
jakie są według Ojca główne różnice między liturgicznymi potrzebami a
możliwościami klasztoru i parafii?
O. Cassian Folsom: Po pierwsze, nie jesteśmy odpowiedzialni za
parafie. Pomagamy w niedzielę w miejscowej parafii, odprawiając Mszę Świętą.
Nie sprawujemy opieki duszpasterskiej nad wiernymi, lecz znam klasztory, które
wykonują pracę tego rodzaju. Nasz klasztor ogranicza się do pomocy lokalnemu
proboszczowi. Jednakże potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie, która, jak
sądzę, zainteresuje Pana i Państwa czytelników.
Na ogół klasztor posiada więcej
środków niż parafia pod względem zasobów ludzkich i materialnych. Częścią
naszego charyzmatu jest życie liturgiczne, więc wkładamy wiele czasu, energii i
pieniędzy we właściwe przygotowanie świętej liturgii. Większość parafii tego
nie robi. Zazwyczaj, przynajmniej w regionie, w którym mieszkamy, jest niewielu
księży. Najczęściej sprawują oni podstawową opiekę duszpasterską, którą mogą zaoferować
wiernym. Zatem klasztory mają szczególne miejsce w Kościele, umożliwiając
katolikom – przynajmniej w naszym klasztorze – doświadczenie klasycznego rytu
rzymskiego w stylu zakonnym. Kiedy papież Paweł VI w roku 1964 ogłosił św.
Benedykta patronem Europy, pojechał na Monte Cassino, by rekonsekrować opactwo
po jego rekonstrukcji. Z tej okazji wezwał benedyktyńskich opatów, by w swych
klasztorach zachowali chorał, łacinę i dziedzictwo liturgicznej tradycji
Kościoła – miało to miejsce po opublikowaniu Sacrosanctum Concilium. Wzięliśmy sobie ten apel do serca. To właśnie
to oferujemy wiernym w naszym klasztorze.
Mass of Ages: Mnisi są
wezwani do wykonywania opus Dei, a
liturgia jest dla Ojca bardzo ważna. Czy zatem mnisi muszą posiadać pewien
rodzaj liturgicznej mentalności?
O. Cassian Folsom: Zgodnie z Regułą św. Benedykta mnisi spędzają około
pięć godzin dziennie, angażując się w opus
Dei. Jeśli doda się do tego codzienną Mszę konwentualną, ten czas wzrasta
do około sześciu godzin. Nie ma wielu klasztorów, które realizują ten program,
ale kilka istnieje. Jeśli ktoś trzyma się tego grafiku - a my tak robimy -
wtedy jest zanurzony w liturgii przez wiele godzin każdego dnia. Jeśli ktoś nie
chcesz tego robić, nie powinno go tutaj być.
Liturgia formuje ludzi. Jeśli
chcesz być pływakiem, musisz spędzać wiele czasu w wodzie, a jeśli chcesz być
tym, który się modli – „modlakiem” – musisz spędzać wiele czasu na modlitwie.
Czy oznacza to, że mnisi przechodzą przez formalne szkolenie liturgiczne? No
cóż, bardzo często nie. Ja sam przeszedłem, Bogu dzięki, takie szkolenie i
dzięki temu mogę poczynić pewną obserwację: wielu mnichów uważa, że przez sam
kontakt z liturgią przechodzi formalne szkolenie liturgiczne, ponieważ zakonnicy
spędzają na niej tak wiele czasu – jednak nie jest to koniecznie ta sama rzecz!
Akademicka formacja to jedno, a empiryczne szkolenie to drugie. W świecie
idealnym, idą one w parze. W naszym świecie jest to rzadkość.
Mass of Ages: Poza kultem
Boga, jakie są główne cele liturgii w Kościele Katolickim? Czy może być ona
środkiem ewangelizacji?
O. Cassian Folsom: Przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie czym
jest liturgia i jakie zadanie powinna wypełniać. W Sacrosanctum concilium napisano, że liturgia istnieje dla „oddawania
czci Bogu” i „uświęcenia wiernych”. Nie są to dwie osobne rzeczy, lecz dzieją
się one w tym samym czasie. Jesteśmy uświęcani tak bardzo, jak mocno czcimy
Boga. Zatem, jeśli godnie oddajemy Mu cześć, wtedy możemy mieć nadzieję, że nasze
uświęcenie też przyniesie dobre owoce. Jeśli nasz kult jest mizerny, nie należy
oczekiwać że nasze uświęcenie odniesie jakieś skutki. Obydwie te rzeczy idą w
parze.
Po drugie, z całą pewnością
liturgia może posłużyć jako środek ewangelizacji. Być może powinienem odnieść
się do doświadczeń naszego klasztoru.
Klasztor nie jest położony gdzieś
na wsi, lecz w samym centrum turystycznego miasta. Znajduje się na placu, więc
ludzie przychodzą do kościoła przez cały czas. Ponieważ klasztor jest połączony
z kościołem, istnieje duże prawdopodobieństwo, że turysta, który wchodzi do
klasztoru, zajdzie również do kościoła, kiedy modlimy się – śpiewamy – oficjum. Przysłano nam wiele
historii nawróceń od ludzi, którzy przez przypadek, a tak naprawdę prowadzeni
Bożą Opatrznością, weszli do kościoła podczas Mszy lub oficjum i których
przyciągnęła atmosfera modlitwy stworzona przez ciszę, chorał, czy też gesty pełne
czci. W naszej tak strasznie chaotycznej kulturze ludzie nie mają punktu
odniesienia i są naprawdę głodni Boga. Kiedy zatem doświadczają liturgii,
zostają przez nią pochłonięci. Dla nas jest ona głównym środkiem ewangelizacji.
Mass of Ages: W jaki
sposób Msza tradycyjna dodaje wartości zakonnemu życiu?
O. Cassian Folsom: No cóż, przerzuciliśmy się na tak zwaną formę
nadzwyczajną w 2009 roku, dwa lata po opublikowaniu Summorum Pontificum. Zawsze odprawialiśmy Novus Ordo po łacinie i z chorałem, ale nie Mszę w formie
nadzwyczajnej. W usus antiquior można
zauważyć pewną harmonijną więź pomiędzy oficjum i Mszą Świętą. Msza tradycyjna
wymaga od wiernych zwrócenia o wiele większej uwagi na gest, na poetyckość, że
się tak wyrażę i na powtórzenie, ale nie bezsensowne powtórzenie – raczej na
takie, które ma swoją wymowę. Ten ryt działa nie tylko na poziomie intelektu,
lecz także na poziomie intuicji i serca. Zgodnie z naszym doświadczeniem mogę
powiedzieć, iż ten sposób odprawiania Mszy Świętej jest o wiele bardziej
kontemplacyjny i zdecydowanie bardziej sprzyjający charyzmatowi wspólnoty
zakonnej. Zatem, będąc zanurzonymi w tym rycie od siedmiu czy ośmiu lat –
chociaż zawsze odprawialiśmy stare oficjum zakonne po łacinie – widzę, że miał
on niezwykle potężny, głęboki wpływ.
Mass of Ages: W czasie, w
którym Zachód zmaga się z kryzysem powołań,
z którym nie może się uporać, wy przyciągnęliście kilku młodych mężczyzn do
Waszego klasztoru w bardzo krótkim czasie. Jakie są najlepsze środki do
pobudzania powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego?
O. Cassian Folsom: Chciałbym najpierw opowiedzieć o naszych
doświadczeniach, a następnie wyciągnąć kilka ogólnych wniosków. To, co
przyciąga ludzi to tradycja – tradycja postrzegana nie jako obiekt muzealny,
lecz jako coś żyjącego i dostępnego, pełnego dynamizmu, energii i piękna. Można
powiedzieć, że tradycja wykazuje pewną surowość – wymaga czegoś od człowieka.
Nie można jej tak po prostu przyjąć lub bezceremonialnie odrzucić, trzeba ją przyjąć.
Młodzi ludzie pragną
autentyczności, prawdy i chcą, by mówiono im, jak naprawdę jest. Nie chcą
czegoś zmyślonego, jakiegoś zastępnika; chcą dotrzeć do sedna sprawy – pozwólmy
im na to! Najtrudniej zrozumieć dlaczego ludzie nie mogą dostrzec czegoś tak
prostego. Nie jest to fizyka kwantowa. To naprawdę bardzo proste. Żyjesz
tradycją i ona przyciąga ludzi. Jednak w naszych czasach w obiegu jest mnóstwo
różnych ideologii. Te ideologie zazwyczaj stają się zasłoną, przez którą nie
można dojrzeć rzeczywistości takiej, jaka naprawdę jest.
Mass of Ages: Uważam, że wykorzystując
nawet habit zakonny, Bóg może wpłynąć na zmysł romantyzmu, by przyciągnąć ludzi
do siebie…
O. Cassian Folsom: To prawda. Pierwszy raz w
życiu poszedłem do klasztoru w sobotę po Wielkanocy. Było to jeszcze w Stanach
Zjednoczonych, a ten klasztor stał się później moim pierwszym na zakonnej
drodze. Doskonale pamiętam to wydarzenie, miałem 18 lat. W pobliżu kościoła
chodził zakonnik. Był bardzo wietrzny dzień i jego szkaplerz powiewał na
wietrze. Oczywiście, można powiedzieć, że było to bardzo romantyczne i bardzo
płytkie. Jednakże, potrzebujemy piękna i potrzebujemy obrazów, które by nas przyciągały.
Mass of Ages: Jak ważna według
Ojca jest modlitwa i liturgia w budowaniu i wzmacnianiu życia rodzinnego?
O. Cassian Folsom: Są one oczywiście niezwykle ważne, ale trzeba
trochę rozwinąć ten wątek. Rodziny nie mogą żyć jak zakonnicy, to znaczy nie
mogą prowadzić liturgicznego życia mnichów, jako że wymagało by to poświęcenia
długich godzin każdego dnia, a rodzice muszą zajmować się dziećmi,
przygotowywać jedzenie, iść do pracy, itd. Zazwyczaj rodziny mogą co najwyżej przyjść
na Mszę niedzielną. Oznacza to jednak, że jeśli jest to jedyna szansa jaką
mają, by doświadczyć liturgii, powinna być ono naprawdę dobra, żeby otrzymali
duchowy pokarm, którego potrzebują.
Jeśli chodzi o modlitwę rodzinną,
nabożeństwa prywatne są zazwyczaj bardziej pomocne. Kiedy wokoło biegają dzieci
nie można modlić się psalmami – to znaczy oczywiście można, ponieważ dzieci są
jak gąbki i szybko uczą się wszystkiego. Jednak nie można przekształcić rodziny
w klasztor. Różni ludzie tego próbowali i to się po prostu nie udaje. Jednakże,
istnieje pewien punkt wspólny, który chciałbym podkreślić.
Życie zakonne, jeśli przedrze się
poprzez ckliwą otoczkę, jest bardzo proste i bardzo zwyczajne. Wstajesz rano,
odmawiasz modlitwy, wykonujesz swoją pracę, spożywasz posiłki, odmawiasz
modlitwy i kładziesz się spać, a następnego dnia robisz dokładnie to samo –
przypomina to bardzo życie rodzinne. Św. Benedykt zauważa, że piwniczy w
klasztorze powinien traktować narzędzia klasztorne jak gdyby były to święte
naczynia ołtarzowe. Oznacza to, że zwyczajne narzędzia życia codziennego mają
sakramentalną wartość, która prowadzi do czegoś poza nimi samymi – do Boga.
Właśnie w tym nasze życie i życie rodzinne są bardzo podobne do siebie.
Lubię nazywać św. Benedykta
patronem rzeczy zwyczajnych. Życie zakonne nie jest wypełnione zaszczytami,
jest bardzo przyziemne – i bardzo dobrze. Nasza kultura pragnie nieustannych
podniet, lecz życie takie nie jest. Jeśli potrafimy znaleźć Boga w przyziemnym,
zwyczajnym życiu, wtedy jest to droga, którą naprawdę powinniśmy obrać. Tak
naprawdę, życie zakonne i rodzinne jest tak podobne, że, w moim doświadczeniu,
zwykli mieszkańcy miasta czują większe przywiązanie do mnichów niż do księdza z
parafii, gdyż łączą ich podobne doświadczenia – ksiądz wykonuje sakramentalne i
kapłańskie posługi, ale zazwyczaj nie ma życia rodzinnego. Mnisi mają życie
rodzinne. Robimy piwo, musimy zmywać, gotować jedzenie i iść na zakupy tak jak
wszyscy inni. To tworzy więź.
Fot. Joseph Shaw
Tłumaczenie: Marek Kormański