Standardowa krytyka nadzwyczajnej
formy dotyczy tego, że pozostawia ona niewiele lub w ogóle miejsca na aktywne
uczestnictwo świeckich. Novus Ordo promulgowany przez Pawła VI jest przedstawiany
jako o wiele bardziej odpowiedni dla takiego uczestnictwa. Uznaje się to za powód,
dla którego ludzie wolą nowy ryt od poprzedniego i chcą dokonać rewizji starego
rytu by zbliżyć go do nowego – jeśli nie całkowicie go wykorzenić.
Przedstawię
argumenty, że jest to nie tylko fałszywe, ale wręcz przeciwne prawdzie oraz że
większe możliwości uczestnictwa świeckich we Mszy „trydenckiej” wynikają z tego,
że jej zamysł prowadzi do osiągnięcia celu liturgii, podczas gdy zamysł Novus
Ordo temu celowi nie odpowiada.
„Aktywne uczestnictwo” w
nauczaniu Kościoła
Pierwszym krokiem w omówieniu tej
kwestii jest określenie, co rozumie się pod pojęciem „aktywnego uczestnictwa” w
dokumentach Magisterium Kościoła, które wzywają do takiego uczestnictwa ze
strony świeckich.
Wyrażenie „aktywne uczestnictwo”
zostało użyte po raz pierwszy jako apel o zaangażowanie się świeckich w
liturgię we włoskiej wersji motu proprio św. Piusa X Tra le Sollicitudini
z 1903 roku; nie pojawiło się ono w oficjalnym łacińskim tekście.
Wydaje się, że owa idea w
dokumentach Magisterium pojawiła się po
raz pierwszy w konstytucji apostolskiej Piusa XI Divini Cultus (1928),
gdzie papież oświadczył że „aby wierni mogli aktywniej uczestniczyć w boskim
kulcie, niech po raz kolejny zachęci się ich do śpiewania chorału gregoriańskiego,
w tych częściach które do nich się odnoszą.” Takie rozumienie aktywnego
uczestnictwa było wyrażone za pontyfikatu Piusa XII:
„We Mszy solennej można wyróżnić
trzy stopnie uczestnictwa wiernych: a) Po pierwsze, wierni mogą śpiewać
odpowiedzi liturgiczne. Należą do nich: Amen; Et cum spiritu tuo; Gloria tibi,
Domine; Habemus ad Dominum; Dignum et iustum est; Sed libera nos a malo; Deo
gratias. Trzeba podjąć wszelkie starania, żeby wierni na całym świecie nauczyli
się śpiewać te odpowiedzi. b) Po drugie, wierni mogą śpiewać części stałe Mszy
Świętej: Kyrie, eleison; Gloria in excelsis Deo; Credo; Sanctus-Benedictus;
Agnus Dei. Trzeba podjąć wszelkie starania, żeby wierni nauczyli się śpiewać te
części, zwłaszcza według prostszych melodii chorałowych. Jednakże, jeśli nie
potrafią zaśpiewać wszystkich tych części, nie ma przeciwwskazań żeby śpiewali te
prostsze: Kyrie, eleison; Sanctus-Benedictus; Agnus Dei. W tym wypadku chór
może śpiewać Gloria i Credo. Oprócz tego, wierni na całym świecie powinni
nauczyć się następujących melodii gregoriańskich, z powodu ich prostoty: Kyrie,
eleison; Sanctus-Benedictus; Agnus Dei z Mszy XVI z Graduale Romanum; Gloria in
excelsis Deo oraz Ite, missa est-Deo gratias z Mszy XV oraz Credo I lub Credo
III. W ten sposób będzie możliwe osiągnięcie tego najbardziej pożądanego celu:
żeby chrześcijanie na całym świecie wyrażali swoją wspólną wiarę poprzez
aktywne uczestnictwo w Najświętszej Ofierze Mszy oraz poprzez wspólne i radosne
śpiewanie. c) Po trzecie, jeśli wierni obecni na liturgii zapoznali się dobrze
z chorałem gregoriańskim, mogą śpiewać propria mszalne. Ta forma uczestnictwa
powinna być wdrażana zwłaszcza w religijnych zgromadzeniach oraz seminariach.”
(De Musica Sacra, Święta Kongregacja Obrzędów, 1958).
Nauczanie Magisterium o ważności
aktywnego uczestnictwa świeckich może być postrzegane na podstawie powyższych
oświadczeń jako część większego planu: uczynienia ze Mszy solennej lub
przynajmniej śpiewanej, a nie ze Mszy cichej, normy dla niedzielnego kultu w
katolickich parafiach. Ten cel jest zasugerowany poprzez nauczanie o
konieczności stosowania chorału gregoriańskiego we Mszy jako o normie, która
sama wymaga śpiewanej mszy jakiegoś rodzaju. Oznaczało to radykalne odejście od
popularnej praktyki świeckich polegającej na uczestniczeniu w cichej Mszy i
odmawianiu różańca lub innych modlitw podczas liturgii.
„Aktywne uczestnictwo” w tym
sensie jest wyraźnie obecne w tradycyjnej liturgii, skoro to wyrażenie zostało
zdefiniowane poprzez części tej Mszy. Istnieje również fakt, który nie jest
zazwyczaj przytaczany w debatach o aktywnym uczestnictwie, być może z powodu
jego oczywistości i nienaukowego charakteru. Aktywne uczestnictwo świeckich nie
ma miejsca, jeśli świeccy nie chodzą na Mszę. Novus Ordo okazał się niezdolny
do zachęcenia ludzi do uczestnictwa, jak zostało to przewidziane przez kard.
Heenana na synodzie biskupów w roku 1967 po zobaczeniu jego prototypu [1]. Po
wprowadzeniu tej liturgii odsetek ludzi uczęszczających na Mszę w większości
krajów świata zaczął maleć, co ma miejsce po dziś dzień, bez widoków na zmianę.
Z drugiej strony, liturgia tradycyjna odniosła sukces w nakłonieniu wiernych do
uczestnictwa w liturgii przed wprowadzeniem Novus Ordo oraz w zainteresowaniu
nowych wiernych odkąd restrykcje w jej celebracji zostały zniesione przez
papieża Benedykta XVI.
Uczestnictwo świeckich w ujęciu bezwzględnym
Mogą jednak znaleźć się ludzie,
którzy poddadzą w wątpliwość to, że ograniczone znaczenie „aktywnego
uczestnictwa” używane w dokumentach Magisterium jest tym, za pomocą którego względne
zasługi Mszy „trydenckiej” oraz Novus Ordo powinny być oceniane. Ważną rolę odgrywa
tu zwyczajne znaczenie słów „aktywne uczestnictwo”, które odnosi się do stopnia
w którym świeccy biorą udział w liturgii Mszy świętej. To znaczenie określa jak
bardzo wierni są formowani, nauczani i uświęcani przez uczestnictwo we Mszy świętej. Zatem to znaczenie powinno być używane w ocenianiu względnych zasług
tradycyjnej liturgii oraz Novus Ordo. I to w tym sensie tradycyjna liturgia ma
braki, a Novus Ordo ją przewyższa.
Aby odpowiedzieć na ten zarzut i
aby zwrócić uwagę prawdziwą naturę zasług formy nadzwyczajnej, musimy dokonać
rozróżnienia między uczestnictwem świeckich w liturgii jako kwestią względną –
proporcją aktywności na Mszy podejmowanej przez świeckich, przeciwstawioną
aktywności duchownych podczas liturgii – oraz uczestnictwem jako kwestią
bezwzględną, poziomem aktywności podejmowanym przez świeckich w ujęciu
bezwzględnym. Tutaj uczestnictwo nie jest rozumiane jako całość duchowej
aktywności podejmowanej przez świeckich w związku z liturgią, ale w sensie
dosłownym jako zewnętrznie zauważalna aktywność świeckich, którzy są częścią
celebracji liturgicznej: mówiąc wprost, chodzi o to co jest napisane w księgach
liturgicznych i wykonywane przez świeckich. Kiedy dokonamy takiego
rozróżnienia, możemy zauważyć że tradycyjna liturgia pozwala na o wiele większe
uczestnictwo świeckich w kategoriach bezwzględnych. W Kyriale Romanum
znajdujemy właśnie wszystko to, co świeccy uczestniczący w liturgii mogą zrobić.
Nauka właściwego śpiewu a potem
regularne śpiewanie w każdą niedzielę jest o wiele bardziej złożonym,
wspanialszym i trudniejszym zadaniem niż cokolwiek udostępnione świeckim w
Novus Ordo. (Być może w teorii istnieje możliwość śpiewania tych pieśni podczas
Novus Ordo, ale ta możliwość prawie nigdy nie jest nawet w części realizowana,
z wyjątkiem kilku kościołów oratorianów (autor pisze tekst z perspektywy Stanów Zjednoczonych - przyp. red.). W większej części świata w ogóle
takiej możliwości nie ma i nie jest to przypadek: jest to złączone z naturą
Novus Ordo, z powodów które zostaną opisane poniżej). W rzeczywistości
opanowanie Kyriale Romanum jest większym zadaniem niż opanowanie całości
celebracji Novus Ordo – zarówno części dla wiernych jak i dla kapłanów – w
formie, którą Novus Ordo przybiera praktycznie zawsze. Jest to tak ogromne
zadanie, że toczono poważne spory czy jest realistyczne oczekiwać od wiernych,
żeby je osiągnąć. A więc możliwości uczestnictwa wiernych w kategoriach
bezwzględnych są o wiele większe we Mszy tradycyjnej niż w Novus Ordo i obejmują
one tak wiele jak to tylko możliwe, w granicach rozsądku, dla świeckich do
wykonania nawet w doskonałych warunkach. Dlatego też krytykowanie poprzedniego
rytu za brak możliwości aktywnego uczestnictwa laikatu jest absurdalne.
Tradycyjna liturgia i kult Boży
Powód, dla którego tradycyjna
liturgia dozwala na tak duże uczestnictwo świeckich, jest ważny. To dlatego, że
Msza święta jest formą kultu religijnego w sensie, w którym kult religijny był
rozumiany w całej historii ludzkości. W tych społeczeństwach, które uznały
prawdziwego Boga albo uwierzyły w fałszywych bożków, panowało przekonanie, że
kult jest jedną z najpoważniejszych i najważniejszych czynności jednostek,
rodzin i społeczności, ponieważ ma decydujący wpływ na los czcicieli w tym oraz
przyszłym świecie. Z tego powodu poświęcały one dużą część swojej energii na
oddawanie czci. Wykształciły style architektoniczne i według nich konstruowały
skomplikowane budowle – architektura grecka jest jedną z wielu, które rozwinęły
się głównie po to, żeby budować świątynie. Te społeczeństwa rozwinęły także
muzykę: zarówno polifonia jak i notacja muzyczna zostały opracowane przez
Kościół katolicki dla potrzeb religijnych. Stworzyły i stosowały misterne i
bogate szaty dla głównych wykonawców kultu religijnego i, co najważniejsze dla celów
naszego artykułu, opracowały złożone i dokładne rytuały, które stosują się do
wcześniej ustalonych reguł. Podstawową ideą stojącą za tym całym wysiłkiem jest
to, że dla sprawowania czynności najwyższej wagi trzeba poświęcić wiele namysłu,
troski i środków, co w rezultacie dało złożoną i wymyślną strukturę, która
wykorzystuje wszystkie najdoskonalsze zasoby dostępne ludzkiej kulturze. Efekty
są widoczne w najróżniejszych społeczeństwach – starożytnym Egipcie, Chinach,
Indiach, Aztekach, Babilonii, królestwie Judy w Starym Testamencie, Kościele
katolickim – pomimo znacznych różnic między bytami, które czcili, ponieważ po
prostu dzielili tę podstawową ideę najwyższej wagi kultu. We wszystkich tych
społeczeństwach specjalna klasa kapłańska była potrzebna z jedynego powodu:
ponieważ złożoność kultu czyniła przewodzenie mu pełnoetatową pracą, której
mogli się podjąć tylko ci, którzy przeszli długie, specjalistyczne szkolenie.
Rozwój specjalnych języków liturgicznych jest naturalnym skutkiem tego procesu.
Rytuał kultu ma uświęcony charakter, co oznacza że jest zachowany w swojej
oryginalnej formie językowej, podczas gdy języki mówione się zmieniają. I tu
znowuż rozwój języka liturgicznego – łaciny, starocerkiewnosłowiańskiego,
geez, sanskrytu, pali – jest wspólny dla
najróżniejszych form wierzeń religijnych.
Koszt i wysiłek poświęcony na
rzecz kultu w zamierzeniu zawsze miał poskutkować przychylną postawą bóstwa
wobec czciciela, ale to nie znaczy że był on uznany jako coś nieobowiązkowego
czy też jako rodzaj inwestycji spekulatywnej. Był on uważany za rygorystyczny
wymóg sprawiedliwości. W zamierzeniu, nawet najwspanialszy akt kultu miał przede
wszystkim oddać bóstwu co mu należne i w ten sposób miał pozwolić na uniknięcie
boskiej kary za zlekceważenie praw Boga czy bogów.
Tego obowiązku szczegółowo i
jednoznacznie uczy Pismo. John Henry Newman zwrócił na to uwagę w swoim kazaniu
„Ofiary na Świątynię”:
„Każdy uważny czytelnik Pisma Świętego musi być świadom jaki nacisk jest w nim położony na obowiązek stosowania kosztowności i wspaniałości w publicznej służbie Bogu. (…) Księga Wyjścia pokazuje jak wielkich kosztów nie szczędzono na Przybytek, nawet w dziczy. Księgi Królów oraz Kronik ukazują nam oddanie serca, gorliwy zapał, niedbałość o koszty czy trudy, z pomocą których pierwsza Świątynia została wzniesiona na Górze Syjon, u początków monarchii Izraela. „Wszystkimi siłami swoimi” mówi Dawid „przygotowałem na dom Boga mego złoto (…), srebro (…), brąz (…), żelazo (…), drzewo (…), onyksy i kamienie do wysadzania, kamienie czarne i różnokolorowe i wszelkiego rodzaju drogie kamienie, a marmurów w obfitości.” [2]
W odpowiedzi na oskarżenie, że
Chrystus potępił przepych w kulcie, Newman zwraca uwagę, że to przekręca
nauczenie Naszego Pana i pokazuje jak przepych w kulcie chrześcijańskim sięga
poza sprawiedliwość i wyraża miłość:
Chrystus potępił poświęcanie ogromnej uwagi rzeczom zewnętrznym, gdy rzeczy wewnętrzne, które były o wiele ważniejsze, były zaniedbywane. (…) Światło Boskiej prawdy, kiedy gości w sercu, powinno promienieć dalej na zewnątrz. A kiedy człowiek jest ciemny w środku… Cóż, powinien pokazywać się na zewnątrz taki jaki jest. Taki jaki człowiek jest wewnątrz, taki powinien być na zewnątrz. Jednakże, czyż nie widzicie, że taki pogląd na doktrynę potępia nie tylko tych, których wzrusza zewnętrzna religia bez swego wnętrza, ale także tych, których wzrusza wnętrze bez zewnętrznej otoczki? (…) Zaprawdę musimy rozpocząć od serca, gdyż to z serca wychodzi całe dobro i zło. Jednak kiedy rozpoczniemy od serca, nie wolno nam na nim skończyć. Nie możemy zrezygnować z tego świata widzialnego, jakby pochodził od złego. Jest naszym obowiązkiem zmienić go w królestwo niebieskie. (…) Światło Boskiej prawdy musi rozpoczynać się w naszym sercu i oświetlać wszystko czym jesteśmy i wszystko co robimy. (…) Ci, którzy cieszą się ze swoimi braćmi we wspólnym zbawieniu i pragną czcić Boga wpólnie, budują miejsce, w którym będą oddawać cześć i budują je jako wyraz uczucia swojej miłości, ich szacunku. Budują budynek który będzie jak gdyby mówić (…) Zbudują coś co może wyrazić ich najgłębsze i najświętsze myśli, których nie odważyliby się ująć w słowa: nie zniekształcony budynek, nie obskurny budynek ale wspaniałą siedzibę, pałac o wnętrzu pełnym przepychu. Miejsce zaprawdę niegodne Boskiego Majestatu, którego nawet niebiosa niebios nie mogą pomieścić, ale odpowiednie by wyrazić uczucia budowniczych – pomnik, który może stać i (jak gdyby) głosić kazanie podczas gdy świat trwa (…) Kiedy nasz Pan oskarżył faryzeuszy o hipokryzję, nie było to spowodowane ich dbałością o zewnętrze kubka, ale zaniedbaniem wnętrza.
Całe kazanie jest ważne i powinno
się je przeczytać w związku z tym tematem.
Używanie najlepszych dostępnych
materiałów i środków kultury w czczeniu Boga wpływa twórczo na ludzką kulturę.
To, co jest użyte by czcić Boga, jest przez ten akt uświęcane. Poświęcając to
co najlepsze w ludzkiej kulturze na rzecz kultu Bożego, sama kultura jest
uświęcona w swoim najlepszym wydaniu. Kult chrześcijański tym samym podnosi
ludzką kulturę z poziomu naturalnego na poziom nadprzyrodzony.
Novus Ordo a kult Boży
Chociaż Msza Święta „trydencka”
jest formą takiego kultu religijnego, Novus Ordo nią nie jest. Nie jest to po
prostu kwestia zarzucenia w nim większości aktów rytualnych i szczegółów
tradycyjnej liturgii. Jest to także wynik praktyki dozwalającej na mnogość opcji
co do sposobu w jaki Msza jest odprawiana. Najprostsze z nich oczywiście pochłaniają
niewiele czasu, wiedzy i wysiłku ze strony księdza, ale samo istnienie takich
opcji sprawia, że Novus Ordo jest antyliturgią według standardów większości
ludzkich religii. Novus Ordo nie ma określonego języka czy formy, w której
odbywa się kult. Natura kultu jest pozostawiona do dyspozycji księdza i jego
kaprysów, a najczęściej jest używana najprostsza i najmniej skomplikowana forma
(„Modlitwa Eucharystyczna II”, cudo stworzone w przeciągu jednego popołudnia
podczas absurdalnego zajścia w rzymskim bistro). Novus Ordo nie jest formą
kultu, z rodzaju tych, które są wspólne nie tylko dla tradycyjnych
chrześcijańskich i żydowskich nabożeństw, lecz także dla wszystkich głównych
religii na świecie. To dlatego w Novus Ordo prawie nigdy nie korzysta się z Kyriale
Romanum, pomimo iż teoretycznie jest to dozwolone. Pieśni w nim zawarte są
częścią liturgii, która jest kultem Boga w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Jednak
w Novus Ordo nie mogą spełniać swojej funkcji, są więc bezużyteczne i mylące,
jeśli wprowadza się je w tej formie Mszy. Brzydota, banalność i idiotyczność
architektury, szat, sztuki i muzyki, które rozwinęły się dla Novus Ordo
wyrażają jego naturę i cel jako antyliturgii. Ich natura jest świetnym
nośnikiem dla nihilizmu ukrytego w tej liturgii w odrzuceniu przez Novus Ordo
tradycyjnej katolickiej i ludzkiej koncepcji kultu. Jest to odrzucenie zarówno
obowiązku winnego Bogu, aby powierzyć najlepsze środki na Jego cześć, jak i
uświęcenia kultury ludzkiej, a przez to ludzkiej społeczności, które wynika ze
spełniania tego obowiązku. Ten nihilizm był siłą napędzającą orgię zniszczenia świętości
– ołtarzy, prezbiteriów, krucyfiksów, obrazów, posągów, szat – która
towarzyszyła wprowadzeniu nowego rytu. [3]
To ukazuje głębszy sens, w którym
tradycyjna liturgia oferuje większą przestrzeń dla aktywnego uczestnictwa
świeckich niż Novus Ordo. Zobaczyliśmy, że Msza „trydencka” oferuje większą przestrzeń
dla uczestnictwa świeckich, czyli po prostu daje im bardziej złożoną i większą
pracę do wykonania niż to jest możliwe w Novus Ordo. Jednak warto również
pamiętać, że w Mszy w formie nadzwyczajnej jest liturgia, w której można
uczestniczyć, a w Novus Ordo jej nie ma. Tradycyjna liturgia i Novus Ordo nie
mogą być określone jako liturgie w tym samym znaczeniu terminu „liturgia”.
Tradycyjna Msza jest liturgią w sposób, w który Novus Ordo nie jest. Jest to
złożona i starożytna Msza ceremonii, zawierająca w sobie wielowarstwowe głębie
znaczeń i symbolizmu które są zakorzenione we wspaniałej i głęboko intelektualnej
przeszłości, Msza która posiada jedną z najwspanialszych tradycji muzycznych na
świecie i jedną ze wspaniałych tradycji architektonicznych. Novus Ordo został
celowo stworzony, aby taki nie być. Te cechy, które ma liturgia tradycyjna, a
których brakuje w Novus Ordo oznaczają, że natura i możliwości uczestnictwa
świeckich w liturgii tradycyjnej są zupełnie różne od tych w Novus Ordo.
W tej dyskusji oczywiście zakłada
się, że Kościół łaciński musi powrócić do Mszy „trydenckiej” w Bożym Kulcie.
Rozszerza ona znacznie także i wymogi uczestnictwa świeckich. Tradycyjna
liturgia wymaga, żeby poświęcić jej najwyższe formy kultury ludzkiej. Jednak,
aby tak się stało, te najwyższe formy muszą istnieć, a ich stworzenie wymaga ni
mniej ni więcej jak tylko stworzenia cywilizacji. To jest główne zadanie
laikatu. Wspaniała sztuka religijna i architektura oczywiście zawsze w dużej
mierze były fundowane i tworzone przez świeckich. Oprócz bezpośredniego
tworzenia przedmiotów przeznaczonych na kult Boga, istnieją pewne ogólne podstawowe
wymogi dotyczące literackich,
muzycznych, artystycznych, architektonicznych, naukowych, edukacyjnych i
intelektualnych zdolności potrzebnych by stworzyć najlepsze na co może pozwolić
sobie kultura ludzka. Jest to przede wszystkim zadanie dla świeckich.
Ten opis natury uczestnictwa
świeckich w liturgii jest zaskakujący i po części odstraszający, wziąwszy po
uwagę trudności w zachowaniu cywilizacji we współczesnym świecie. Ale w
aktualnej sytuacji te wymagania są odpowiednie dla katolików. W siłowaniu się ze
złem antychrześcijańskiego świata łatwo jest zapomnieć, że zwycięstwo w boju
nie przyjdzie z demaskowania tego zła, ale z oferowania pozytywnego dobra,
które przyciągnie zwolenników na stronę katolików. Konieczność zbudowania
elementów cywilizacji na potrzeby katolickiego kultu jest także koniecznością stworzenia
dobra, które jest tym bardziej pociągające, jeśli weźmiemy pod uwagę
barbarzyństwo, które nas otacza.
Tłumaczenie: Marek Kormański
Artykuł został przetłumaczony celem przedstawienia kolejnego, dość wyraźnego i dobrze uargumentowanego głosu w dyskusji na temat aktywnego uczestnictwa. Poglądy przedstawione w tekście nie są jednoznaczne z poglądami redakcji UnaCum.pl .
Przypisy:
[1] Kardynał Heenan powiedział
biskupom zgromadzonym na Synodzie: „W domu nie tylko kobiety i dzieci, ale
również ojcowie rodzin i młodzi mężczyźni regularnie uczęszczają na Mszę
Świętą. Jeśli mielibyśmy odprawiać dla nich ceremonię taką jaką widzieliśmy
wczoraj w Kaplicy Sykstyńskiej, wkrótce pośród wiernych zostałyby głównie
kobiety i dzieci.” Jego oczekiwania związane z uczestnictwem kobiet i dzieci
były przesadzone.
[2] John Henry Newman, Parochial
and Plain Sermons, Volume 6, Sermon 21, 'Offerings for the Sanctuary', w: http://www.newmanreader.org/works/parochial/volume6/sermon21.html
Zobacz również: http://www.newmanreader.org/works/sermonnotes/file2.html#sermon8
[3] Charakterystyczne zdarzenia podczas tego zniszczenia są
udokumentowane przez Michaela Daviesa w: The barbarians have taken over http://www.catholictradition.org/Eucharist/barbarians.htm