Najpierw odkryliśmy Mszę świętą rytu
rzymskiego na internetowych blogach i obrazkach. Potem dowiedzieliśmy się o
innych łacińskim sakramentach takich jak chrzest, bierzmowanie czy małżeństwo.
Wielokrotnie to święci ludzie świeccy mówili nam i pouczali w tych świętych
sprawach, o których nie mieliśmy bladego pojęcia.
Potem spostrzegliśmy jak WIELKA
jest różnica między tym, co znamy – nowa Msza, nowe sakramenty, nowe modlitwy –
a starożytnymi rytami rzymskimi, która zaczęliśmy studiować i wprowadzać w
życie. Może to spowodować straszliwy kryzys naszego kapłaństwa. NIE MOŻEMY
NEGOWAĆ TEJ OGROMNEJ RÓŻNICY MIĘDZY TYM, CO CZYNIMY KAŻDEGO DNIA JAKO KAPŁANI
NOVUS ORDO A DOŚWIADCZENIU STAROŻYTNYCH RYTÓW JAKO KAPŁANI TRADYCYJNI.
Przedtem, kiedy znaliśmy jedynie Nową Mszę,
sakramenty i modlitwy, byliśmy
zadowoleni, wykonując nasze obowiązki najlepiej jak potrafimy według zasad i
rubryk na sposób godny. Kiedy jednak zaczęliśmy spełniać naszą posługę w
rycie trydenckim, różnice w rubrykach i modlitwach stały się aż nazbyt
oczywiste.
Większość z nas jest zobligowana do tego, by
sprawować nowe sakramenty Novus Ordo i w tym właśnie punkcie bierze swój
początek kryzys naszej świadomości i naszego kapłaństwa. Za przykład niech
posłużą choćby rubryki, które dyktują sposób obchodzenia się ze Świętą i
Drogocenną Krwią Chrystusa podczas Mszy Świętej rytu rzymskiego w porównaniu z
okrojonymi rubrykami Nowej Mszy dotyczącymi obchodzenia się z Ciałem i
Krwią Pana Jezusa. To samo można powiedzieć na temat puryfikacji świętych
naczyń.
Innym przykładem jest różnica między Mszy
łacińskiej, które wyraźnie żądają tego, by Pana Jezusa przyjmować wyłącznie w
pozycji klęczącej i na język, a rubrykami w Nowej Mszy, które obligują nas do
rozdawania Komunii Świętej na rękę w pozycji stojącej. Biskupi
domagają się też od kapłanów korzystania z pomocy nadzwyczajnych
szafarzy przy udzielaniu Komunii Świętej i błogosławienia (podczas udzielania Komunii - przyp tłum.) wszystkich, którzy
tego chcą, choćby byli w grzechu albo też nie byli nawet katolikami. Dla nas,
kapłanów, życie w dwóch światach może prowadzić do istnej schizofrenii.
Kiedy zaczynasz chrzcić w rycie rzymskim z
jego niezliczonymi egzorcyzmami, zaczynasz dostrzegać, jak bardzo różni się ten
sakrament w nowym obrządku, w którym ledwie wyrzeka się złego, ale już nie wypędza
się diabła z niemowlęcia.
Lista różnic ciągnie się bez końca.
Wspaniałe szaty kontra prostackie i modernistyczne. Długie modlitwy przy
błogosławieniu wody święconej i przedmiotów. Uroczystość ślubna. Msza za
zmarłych. Wykorzystanie okładanych złotem srebrnych kielichów i paten. Palki i
bursy. Tradycyjny kalendarz świętych.
Ogromna zmiana dotyczy ołtarza. W nowych
kościołach i w nowym rycie ołtarzem nazywa się zwykły stół. W starożytnym rycie
wysoki ołtarz wykonany jest z kamienia i zawiera wbudowane weń relikwie
męczenników. „Stół” przywodzi na myśl
Ostatnią Wieczerzę. Ołtarz kamienny prowadzi nas ku Ofierze Chrystusa na krzyżu
za grzeszników.
W modlitwach w Nowej Mszy bardzo rzadko używa
się słowa „Ofiara”. W Mszy trydenckiej, określenie to pada bardzo często, gdyż
stanowi ono sens całej Mszy. Dlatego nazywa się ją Najświętszą Ofiarą. W Nowej Mszy mówi się o sprawowaniu Najświętszej Eucharystii.
Napiszę więcej o stopniowym kryzysie, który
przechodzi każdy prawdziwie katolicki kapłan, który odkrywa i zaczyna sprawować
rzymski ryt obok nowego. Pragnę również wspomnieć o prześladowaniach, jakie my,
kapłani, musimy znosić za głoszenie prawdy, ŻE MSZA ŁACIŃSKA ODDAJE WIĘKSZĄ
CZEŚĆ I ZAPEWNIA WIĘKSZĄ OCHRONĘ BOGU JEZUSOWI UKRYTEMU W ŚWIĘTEJ EUCHARYSTII
NIŻ NOWA MSZA.
Co mamy czynić w tym kryzysie naszego
katolickiego kapłaństwa? Modlimy się, uczymy i podejmujemy decyzje, które
wymagają silnej wiary. Musimy poinformować naszych pasterzy i biskupów o tym,
czego doświadcza nasza świadomość. Być może trzeba będzie zmienić parafię albo
diecezję, w której będziemy mogli sprawować Mszę Św. rzymskiego rytu. Być może
trzeba będzie sprawować nowy obrządek z wielkim bólem, kontynuując jednocześnie
celebrację starożytnego rytu.
Nie chcemy opuszczać statku, choć pokusa jest
ogromna. Pragniemy pozostać w kanonicznie zatwierdzonym Kościele. Musimy ufać,
że Bóg się nami zaopiekuje, nawet jeśli będzie to oznaczać prześladowania ze
strony biskupów, kapłanów czy wiernych.
Wszystkich wspaniałych kapłanów, którzy
przechodzą kryzys niech wspiera Bóg i Maryja. Módlmy się za siebie nawzajem i
idźmy spokojnie naprzód. Prawda katolicka, którą odkryliśmy jest PRAWDĄ. Nie ma
odwrotu. Bóg potrzebuje nas w swoim Kościele, abyśmy pomogli go zreformować,
odnowić i żebyśmy przypomnieli wiernym o tych katolickich skarbach, które
zostały niemal zatracano, ale które teraz wracają za cenę wielkich prześladowań
i ostracyzmu.
To wielka łaska być tradycyjnym katolikiem –
w dodatku kapłanem – i pomagać Bogu w tym najbardziej dramatycznym momencie
Jego Świętego Kościoła.
ks. Peter Carota
Tłumaczenie Piotr Klinger