Wprowadzenie
Pytanie,
które jest tematem wykładu, a właściwie poszukiwanie odpowiedzi na nie, jest bardzo
trudne, ale równocześnie bardzo istotne, i dlatego właśnie nie powinno zostać
zaniechane. Trudność polega na znalezieniu właściwych metod badania czy
refleksji nad zależnością zachodzącą pomiędzy mentalnością współczesnego
człowieka a liturgią w starszej łacińskiej formie. Jeśli już dochodzi do
spotkania, tych dwóch, odrębnych rzeczywistości, „dzisiejszego” człowieka i
celebracji przychodzącej z przeszłości, jak wtedy dostrzec i zbadać „iskrzenie”
i wzajemne oddziaływanie? Jak zmierzyć zachodzącą interakcję? Jak jest
przyjmowana, odbierana i jak oddziaływuje stara liturgia na człowieka, który
sam uważa siebie samego za miarę wszelkich wartości dzisiejszego świata.
Trudność polega również na znalezieniu właściwego punktu odniesienia w badaniu
zależności. Czy należy rozpatrywać zależność z punktu wiedzenia teologii i liturgii, czy
fenomenologii, psychologii, antropologii, socjologii etc, czy raczej po
zbadaniu poszczególnych wymienionych aspektów wiedzy szukać spójnego,
syntetycznego spojrzenia. Czy jednak osiągnięcie takiej syntezy
rzeczywiście przybliży nas do rzetelnej odpowiedzi na pytanie: Czy Msza tzw. trydencka „pasuje” do mentalności
współczesnego człowieka? Obszary badań są bowiem bardzo „ulotne” i trudno
definiowalne. Odpowiedź nie jest prosta, mimo to bardzo ważne są refleksje gdyż
one pozwalają lepiej i głębiej rozumieć nam misterium liturgii w dawnej formie
oraz kondycję człowieka naszych czasów.
Pogłębiona
refleksja nad tym zagadnieniem jest bardzo ważna, bowiem dotyczy fundamentalnych
zagadnień rozważanych podczas Soboru Watykańskiego II i reformy liturgicznej
przeprowadzanej z wielkim rozmachem w imię dostosowania liturgii do
współczesnego człowieka. Mówiąc lapidarnie liturgia i współczesny człowiek to
zagadnienie, które było i są papierkiem lakmusowym dokonujących się w szerokiej
gamie reform dotychczasowego życia Kościoła. Kluczowym bowiem zagadnieniem wokół
którego skupiało się życia Kościoła rzymskokatolickiego w ostatnich
dziesięcioleciach stała się idea przełożenia misterium fidei i Ecclesiae
na formę zrozumiałą i mówiącą współczesnym językiem. W duszpasterskim sensie współczesny
człowiek i ludzkość stawała się często rozstrzygającym punktem odniesienia,
ponieważ to one są adresatem dzieła dokonanego przez Chrystusa. Reforma
liturgii była i nadal pozostaje chyba najbardziej widoczną i reprezentatywną
ikoną zachodzących przemian. To w imię koniecznej komunikacji pomiędzy
Kościołem a nowoczesnym światem następowały reformy stylu, sposobów i form
nauczania oraz życia wiary. Otwarcie na świat, konieczność wyjścia do niego i
znalezienia odpowiednich środków przekazu wiary stały u fundamentów
reorganizacji wielu dziedzin życia Kościoła i świętej liturgii. Stąd
poszukiwanie odpowiedzi na postawione w temacie wykładu pytanie wpisuje się w szeroki
kontekst przemian zachodzących od połowy XX wieku.
Błędna
odpowiedź na to pytanie przynosić będzie szkody w życiu wiary i tworzyć będzie
zagubione chrześcijaństwo; prawidłowa owocować będzie owocnym życiem wiary.
Oczywiście nie chodzi konkretnie o ten tekst artykułu, lecz odpowiedź, którą
winny rzeczywiście poszukiwać szerokie gremia teologów i pasterzy
Kościoła. Autor pragnie by tekst ten był
małym przyczynkiem do rozważań, które winny być szeroko podjęte, na temat
możliwości poszukiwania odpowiedniego języka kontaktowania się ze współczesnym
człowiekiem oraz możliwości zastosowania go w życiu Kościoła i w liturgii.
Msza
Święta celebrowana według mszału przedsoborowego, w Polsce bardzo często
określana jako „trydencka”, to zbiór obrzędów i modlitw liturgicznych, które w
rzeczywistości nie powstały po Soborze Trydenckim, lecz zasadniczym meritum i swymi
korzeniami sięgają okresu wczesnego średniowiecza, a nawet czasów starożytności
chrześcijańskiej. Uprawnionym wydaje się określanie celebracji Mszy Świętej w
nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego obrządkiem starożytnym czy gregoriańskim ponieważ
tradycyjnie uważa się, iż pochodzi od św. Grzegorz Wielkiego[1]. Antiqua forma, Usus Antiquior – stara, starodawna, starożytna forma; użycie
dawniejsze, starsze, jako nazwy stosowane są w oficjalnych dokumentach
Stolicy Apostolskiej[2].
Należy również
dokonać rozróżnienia pomiędzy mszałem a sposobem jego realizacji i stylem
uczestnictwa wiernych w liturgii mszalnej. Mszał to jedna rzeczywistość a jego
percepcja w zgromadzeniu to druga. Jeśli chodzi o dawny mszał rubrycystycznie zasadniczo
był realizowany w pełni, natomiast jego percepcja w zgromadzaniu była
ograniczona. Ogólnie mówiąc można stwierdzić, iż wierni byli uczeni
uczestnictwa w liturgii w sposób tzw. pośredni np. mieli odmawiać z książeczki
przepisane modlitwy do poszczególnych części celebracji, które bardziej lub
mniej zbliżały się do tekstu i ducha zawartego w mszale, zalecane było wyobrażanie
sobie odpowiednich wydarzeń z męki i śmierci Pana Jezusa adekwatnie do
przebiegu liturgii, mieli odmawiać różaniec lub inne modlitwy niekiedy całkowicie
nie związane ze Mszą np. litanie. Skarb lex
orandi zawarty we Mszy nie był dla wielu dostępny w sposób bezpośredni lecz
pośredni. Pozostawał przekaz i ekspresja obrzędów, dzieł sztuki (architektua,
sztuki plastyczne i figuratywne), które to udostępniały wiernym ducha liturgii
i jej treść. Zadajmy więc trochę przewrotne pytanie: Czy dawna Msza odpowiadała
minionym pokoleniom? Z punku widzenia socjologicznego oglądu wydaje się, iż
wierni mieli trudności w bezpośrednim uczestnictwie w liturgii i aby dotrzeć do
jądra liturgii musieli korzystać z różnych metod pośrednich.
W roku 2008 na
internetowej stronie „Nowego Ruchu Liturgicznego” ukazał się interesujący
artykuł Witolda Dziedzica: „Jak odnowiona liturgia ubogaciła liturgię
tradycyjną”[3].
Autor zauważa, iż wiele starszych osób,
którzy pamiętają liturgię sprzed reformy wyrażają opinię, iż obecna Msza
„trydencka” jest trochę inna. Inność nie polega na korzystaniu z innego Mszału,
lecz sposobie uczestnictwa w liturgii. Jak wspomniałem wierni dawniej
uczestniczyli we Mszy w sposób pośredni, a teraz są uczeni uczestniczyć
bezpośrednio. To powoduje, iż uczestnicy Mszy w prastarym rycie chcą wejść w
treść tekstów i obrzędów na drodze ich przyswojenie rozumowego. Chcą wiedzieć i
w pełni – wewnętrznie i zewnętrznie - w nich partycypować.
Dla
współczesnego człowieka Msza w starodawnym rycie może stanowić zachowany z
przeszłości skarb, ale rozumiany jako artefakt etnograficzny, który można
pooglądać, a być może coś więcej, który da odczuć atmosferę dawnych czasów i
kultur. Z punku widzenie kulturoznawstwa Msza Święta „trydencka” to prawdziwie
rzeczywistość z przeszłości, z historii, z dawnych wieków. To jakby uobecnienie
tego, co kiedyś było żywym obrzędem. Przynajmniej jeśli chodzi o istotę sprawy.
Ponieważ pewna forma zewnętrzna (wygląd szat liturgicznych, mszału, sposób i
aranżacji śpiewów oraz styl architektoniczny kościoła i sztuk plastycznych) była
syntezą pewnych niezmiennych zasad oraz zapatrywań danej epoki.
Czy
starodawna Msza - rzeczywistość jakby muzealna pasuje do współczesnego
człowieka? Dla wielu osób okazyjnie i niekiedy z ciekawości uczestniczących w
liturgii w formie extraordinaria lub
pytających o frekwencję i przedział wiekowy uczestników, zaskakującym jest fakt
licznego uczestnictwa ludzi młodych w przedziale wiekowym od 15 do 35 roku
życia. Budzi to niekiedy prawdziwe zdziwienie i opinie starszych osób,
pamiętających z dzieciństwa dawną liturgię, iż przecież ci młodzi nie pamiętają
z dzieciństwa tejże liturgii, więc dlaczego przychodzą na nią. Inną cechą jest uczestnictwo
dużej grupy mężczyzn. Co jest w tej formie Mszy, że ma coś pociągającego dla współczesnego
człowieka? Co, ona posiada, iż potrafi być „atrakcyjna” dla młodych, którzy
systematycznie zaczynają brać w niej udział niekiedy kształtując na nowo swój
katolicyzm w oparciu o nią? Czy jest to tylko chwilowe zauroczenia „atmosferą”
tej liturgii? Czy to tylko emfatyczny miraż, który minie po niedługim czasie
nie wnosząc nic głębszego i autentycznego do wiary? Czy to tylko niezrozumiały
zachwyt nad stylem i poetyką minionych epok, który ma jakoby wyrażać się
ulubieniu szat liturgicznych z „koronkami ” etc.? Przecież tak rzeczywiście
może być. Czy może jednak jest coś w formie tej Mszy, iż potrafi uruchomić najgłębsze
struny duszy współczesnego człowieka i ostatecznie zwrócić go do Boga? Papież
Benedykt XVI w swoim liście do biskupów, napisanym z okazji ogłoszenia Summorum Pontificum zwraca uwagę, iż po Soborze uważano, że zapotrzebowanie
na celebrację według dawnego Mszału ograniczy się do starszego pokolenia i z
czasem naturalnie zaniknie. Jednakże, z czasem „okazało się z całą
oczywistością, że młodsze pokolenie też może odkryć tę formę liturgiczną,
poczuć jej piękno i odnaleźć w niej ten sposób spotkania z Tajemnicą
Najświętszej Eucharystii”[4].
Jaka jest Msza „trydencka”?
Msza
Święta łacińska w dawnej formie rodziła się z zupełnie innego paradygmatu
kulturowego i sposobów myślenia, niż dzieła powstające obecnie jako owoc
współczesnej kultury. Liturgia „trydencka” nie była dziełem wypracowanym w
danej jednej epoce np. potrydenckiej. Liturgia ta także nie została naznaczona
jednym, dominującym nurtem myślenia np. panującego wtedy gdy Mszał papieża św.
Piusa V był zatwierdzany. Missale Romanum
zaaprobowane po Soborze Trydenckim to dzieło, które ostatecznie przeszło przez
sito refleksji wielu pokoleń i różnych prądów myślenia[5]. Missale Romanum, według którego celebrowana jest dawna Msza, nie
jest również owocem pracy grupy naukowców, którzy przy biurku czy w zaciszu gabinetów
lub w oparciu o metodę „burzy mózgów” opracowywali odpowiednie obrzędy i
modlitwy. Dawny Mszał nie ma charakteru dzieła akademickiego. Zawiera on
elementy, które według naszego sposobu myślenia, określimy jako niepotrzebne,
niekiedy nielogiczne. Mszał ów w swej
fundamentalnej treści nie powstał na zasadzie, iż istniał jakiś główny nurt
teologiczny rozumienia Eucharystii i wtedy to zebrali się odpowiednio dobrani
duchowni, którzy ustalili właściwe do tej teologii ceremonie i modlitwy. Dawny
mszał to dzieło, które wykracza poza jedną epokę i jeden styl myślenia oraz
poza schematy czy standardy bliskie nam współczesnym w tworzeniu dzieł kultury
czy sztuki. Ogólnie można stwierdzić, że dawny Mszał zrodziła żywa i
autentyczna eucharystyczna wiara i pobożność, która w ciągu wieków znajdowała
odpowiednie formy wyrazu w modlitwach i obrzędach. „Liturgii się nie tworzy,
one wzrastają w pobożności wieków” – pisał Owen Chadwick[6].
To
misterium wiary odnoszące się do Eucharystii dobrało właściwe i adekwatne do
niej słowa i gesty. One zostały ostatecznie zapisane w Mszale jako nigryki i rybryki[7]. Zasadnicze jądro treści
dawnego mszału oraz zawarta w nim „filozofia” rozumienia liturgii wyrasta z odkrywania
i w ciągu wieków coraz lepszego rozumienia tajemnicy Eucharystii. To lex credendii (prawo wiary) dotyczące
Mszy Świętej szukało coraz to lepszych i trafniejszych sposobów wyrażenia w
modlitwach i obrzędach ich treści. Takim sposobem, mówiąc w skrócie, powstawał
dawny Mszał łaciński. Rola Pasterzy czy Nauczycielskiego Urzędu Kościoła
ograniczała się do czuwania nad możliwymi przesadami czy błędami.
Co
to oznacza dla naszego tematu? Jaka jest przez to Msza w starszym rycie? Jakie
są jej cechy charakterystyczne?
Bardzo
ważną cechą starszego rytu Mszy jest to, iż nie ma ona cech tymczasowości.
Można stwierdzić, iż ma ona charakter ponadczasowy albo odpowiadający każdym
czasom niezależnie od zmieniających się upodobań kulturowych danej epoki. Co
przez to rozumieć? Chodzi o to, że obrzędy w niej zawarte przeszły próbę czasu.
Poprzez długoterminową ewolucję obrzędy i ceremonie zastosowane w dawnej
liturgii stały się prawdziwie odpowiadające naturze człowieka i równocześnie
przybliżające właściwą treść liturgii. To dla nas może być niekiedy trudne do zrozumienia.
Aby przybliżyć tę myśl podam dwa przykłady.
Pierwszy. Przestrzeń dostosowana do dawnej liturgii wymaga podziału na wyraźne dwie części: nawę oraz sanktuarium (dziś najczęściej określane jako prezbiterium). Sanktuarium to przestrzeń reprezentująca niebo, obszar Królestwa Niebieskiego. Jest szczególnie ozdobiona. Granicę pomiędzy jedną przestrzenią a drugą wyznaczają balaski, a pierwotnie dość wyraźna przegroda ołtarzowa. W cerkwiach przegroda ołtarzowa rozwinęła się w ikonostas. Współczesne trendy kulturowe wyrażające się w nurtach demokratyzujących nakazuje znieść wszelkie przegrody. Wszyscy jesteśmy równi, nie można odgradzać świętości, one mają być jak najbardziej dostępne, trudno uczestniczyć jak nie można obserwować – wielu wołałoby. A filozofia i symbolika powstania sanktuarium – prezbiterium jest zupełnie inna i bardzo głęboka. Ona bazuje na innym argumencie niż na unaocznianiu rzeczywistości liturgii. Kiedy rodziła się idea podziału przestrzeni na sanktuarium i nawę, istotne było podejście misteryjne w liturgii. Nie polega ono na prostym unaocznianiu i prostym odbiorze zmysłowym, lecz na myśleniu symbolem. Odgrodzenie ołtarza wskazuje, że stół Pański stanowi rzeczywistość nie z tego świata, że ołtarz jest przestrzenią chwały, Królestwa Niebieskiego, nieba, tronem przychodzącego Pana. Drugi przykład to celebracja mszy często nazywana „tyłem do ludzi”. Współczesne nurty kulturowe jako argument na rzecz celebracji twarzą do ludzi podają lepszą widoczność obrzędów i gestów wykonywanych przez kapłana. Przez taki sposób celebracji niejako automatycznie ma dochodzić do lepszego odczytania symboliki i znaczenia Mszy. Zapomniano, iż już samo odwrócenie się kapłana tyłem do wiernych i stanie z nimi w jednym kierunku jest również głębokim symbolicznym gestem wyrosłym z teologii Mszy, z lex orandi, i nie jest dziełem przypadku. Wyraża ono zwrócenie się do Boga, ukierunkowanie na Królestwo Niebieskie. Te dwa wspomniane symbole (podział przestrzeni kościoła i celebracja versus Deum), w potocznym i popularnym myśleniu, w którym najważniejsze jest doświadczenia zmysłowe, wydają się w współczesnej mentalności nie zrozumiałe. Jednakże zastosowane w liturgii, a powstałe z rzeczywistego lex orandi i „przefiltrowane” poprzez wieki dają możliwość uczestnikom liturgii doświadczyć dwóch rzeczywistości: zwrócenia się do Boga oraz świętości i sakralności liturgii.
Pierwszy. Przestrzeń dostosowana do dawnej liturgii wymaga podziału na wyraźne dwie części: nawę oraz sanktuarium (dziś najczęściej określane jako prezbiterium). Sanktuarium to przestrzeń reprezentująca niebo, obszar Królestwa Niebieskiego. Jest szczególnie ozdobiona. Granicę pomiędzy jedną przestrzenią a drugą wyznaczają balaski, a pierwotnie dość wyraźna przegroda ołtarzowa. W cerkwiach przegroda ołtarzowa rozwinęła się w ikonostas. Współczesne trendy kulturowe wyrażające się w nurtach demokratyzujących nakazuje znieść wszelkie przegrody. Wszyscy jesteśmy równi, nie można odgradzać świętości, one mają być jak najbardziej dostępne, trudno uczestniczyć jak nie można obserwować – wielu wołałoby. A filozofia i symbolika powstania sanktuarium – prezbiterium jest zupełnie inna i bardzo głęboka. Ona bazuje na innym argumencie niż na unaocznianiu rzeczywistości liturgii. Kiedy rodziła się idea podziału przestrzeni na sanktuarium i nawę, istotne było podejście misteryjne w liturgii. Nie polega ono na prostym unaocznianiu i prostym odbiorze zmysłowym, lecz na myśleniu symbolem. Odgrodzenie ołtarza wskazuje, że stół Pański stanowi rzeczywistość nie z tego świata, że ołtarz jest przestrzenią chwały, Królestwa Niebieskiego, nieba, tronem przychodzącego Pana. Drugi przykład to celebracja mszy często nazywana „tyłem do ludzi”. Współczesne nurty kulturowe jako argument na rzecz celebracji twarzą do ludzi podają lepszą widoczność obrzędów i gestów wykonywanych przez kapłana. Przez taki sposób celebracji niejako automatycznie ma dochodzić do lepszego odczytania symboliki i znaczenia Mszy. Zapomniano, iż już samo odwrócenie się kapłana tyłem do wiernych i stanie z nimi w jednym kierunku jest również głębokim symbolicznym gestem wyrosłym z teologii Mszy, z lex orandi, i nie jest dziełem przypadku. Wyraża ono zwrócenie się do Boga, ukierunkowanie na Królestwo Niebieskie. Te dwa wspomniane symbole (podział przestrzeni kościoła i celebracja versus Deum), w potocznym i popularnym myśleniu, w którym najważniejsze jest doświadczenia zmysłowe, wydają się w współczesnej mentalności nie zrozumiałe. Jednakże zastosowane w liturgii, a powstałe z rzeczywistego lex orandi i „przefiltrowane” poprzez wieki dają możliwość uczestnikom liturgii doświadczyć dwóch rzeczywistości: zwrócenia się do Boga oraz świętości i sakralności liturgii.
Inną
cechą dawnej liturgii jest rodząca się u wiernych świadomość, iż Msza to coś
większego niż my sami. Wchodzimy w rzeczywistość, która przekracza nas samych.
To nie my Mszę tworzymy, lecz w nią wchodzimy. Wierni we Mszy w starszej formie
doświadczają, iż nie ma w niej miejsca na dowolność, zapędy „showmeńskie”
księdza czy innych osób, zewnętrzną ekspresje własnych odczuć i narzucanie ich
pozostałym uczestnikom liturgii. Nie
jest również istotne kto ją celebruje. Ksiądz staje się niejako anonimowy,
„przebiera” się w Chrystusa - Kapłana i celebruje Najświętszą Ofiarę. W
liturgii dokonuje się święty obrzęd, celebracja, której służą kapłan, inni
duchowni, ministranci, schola i wszyscy wierni, a nie oni ją kreują czy
wymyślają. Obrzęd liturgii jest ten sam, sprawowany od wieków. Następuje
odczucie, iż dotykamy wieczności, iż niejako przenosimy się w inny czas, w
której to, co było, i to co będzie po dopełnieniu czasów, staje się wiecznym,
boskim teraz, które niejako dotykamy, w którym zanurzamy się. Wchodzimy w rzeczywistość
zbawczą i boską, która nieustannie trwa. Mszę Świętą można porównać do
wielkiego i wspaniałego miasta, do którego właśnie weszliśmy. Jest ono piękne,
potężne, może nawet swym ogromem momentami nas przeraża, nie potrafimy go
ogarnąć. Ale wchodzimy, podziwiamy i sycimy się jego pięknem, i bogactwem. To,
iż nie ogarniamy wielkości i wspaniałości miasta, i być może czujemy się nieco
zagubieni nie znaczy, iż w nim mamy rozbić własne namioty, aby poczuć się
bardziej swojsko. Tak jest właśnie z Mszą celebrowana w dawnym rycie. Może czujemy
sie niejako zagubieni, nie ogarniamy wszystkiego, ale nie tworzymy w jej
miejsce własnych obrzędów, aby nam było wygodniej i swojsko.
Ważną
cechą liturgii w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego jest świadomość stawania
i bycia przed majestatem Bożym. To, iż kapłan wraz z wiernymi stoją zwróceni w
jednym kierunku, przed ołtarzem, przez Krucyfiksem i świętym obrazem w
nadstawie ołtarzowej, kształtuje poczucie, iż podczas liturgii jesteśmy przed
majestatem Boga i do niego się zwracamy.
Ile
razy kapłan i wierni czynią gest krzyża podczas dawnej Mszy? Można usłyszeć
niekiedy takie pytanie. Rzeczywiście celebrans oraz wierni znak krzyża czynią
po wielokroć. To pokazuje naturę dawnej Mszy. Wszystkie zmysły i całe ciało angażują
się w celebracje Mszy. Nie ma w niej wyakcentowanego jednego elementu ludzkiej
natury na niekorzyść innych, np. rozumowego. Jest miejsce dla intelektu, ale
też dla zmysłu powonienia, słuchu, wzroku. Podczas liturgii angażowane jest
całe ciało (gesty, pokłony, przyklęknięcia, procesje etc.), które to mają
poruszyć najgłębsze pokłady ludzkiej duszy. Jest czas na kontemplację, adorację
i maksymalne skupienie. Cały człowiek zostaje porwany, aby uczestniczyć i wejść
w misterium Ofiary Eucharystycznej. Nie jest tylko wyłącznie słuchaczem czy
obserwatorem, lecz uczestnikiem i podmiotem. Nie chodzi jednak o jakąś
zewnętrzną „aktywność” czy działanie, lecz przede wszystkim o wewnętrzną. Nie
chodzi o aktywizowanie uczestników liturgii poprzez zachęty celebransa, lecz o
to aby gesty (choćby wspomniany znak krzyża) uruchomiały wnętrza osoby i same
stawały się formą modlitwy. Uczestnik
Mszy Świętej całym sobą odbiera liturgię i całym sobą (wnętrzem) oddaje się
Bogu.
Podczas
Mszy Świętej na człowieka oddziaływuje nie tylko piękno ceremonii
liturgicznych, lecz cała sakralna sztuka: architektura, obrazy, układ wnętrzna,
figury etc. Podczas liturgii następuje synteza sztuk wszelkich. Spróbujmy to
zobrazować. Wyobraźmy sobie, iż wierny przychodzi na Eucharystię i staje gdzieś
pośrodku nawy kościoła. Widzi przed sobą ołtarz, a za nim święty kultyczny
obraz (figurę) w szczególnie przyozdobionej przestrzeni – sanktuarium. Przed
ołtarzem stoi celebrans ubrany w mszalne szaty. Trudno mu dostrzec coś ze
świeckiego stroju w ubraniu liturgicznym kapłana. W tym momencie to jest „inny”
człowiek. Przedstawia i reprezentuje świat nadprzyrodzony. To samo pozostałe
osoby posługujące przy ołtarzu. Czuje woń kadzidła i słyszy piękny śpiew
chorału gregoriańskiego. Dochodzący głos w języku łacińskim, w którym po pewnym
czasie może usłyszeć piękno rytmiki i poezji, daje poczucie, iż dokonują się tu
rzeczywistości nie pospolite, „nie z ulicy”, lecz nadzwyczajne, nadprzyrodzone,
przekraczające proste pojmowanie. Znajduje się w budowli, w której przestrzeń
jest klarownie zdefiniowana i nie czuje się zagubiony – wiadomo gdzie jest
miejsce najświętsze. Często w historycznych kościołach to geometria odgrywała
wielką rolę – przemawia więc do niego harmonia i ład. Wszystkie te elementy:
geometria i organizacja wnętrza kościoła, tkaniny i szaty liturgiczne, kadzidło
i płonące świece, święte obrazy i figury, polichromie czy mozaiki, obrzędy i
gesty liturgiczne, muzyka i śpiew, łacina i poezja, cisza i odpowiednie do
danego momentu Mszy dźwięki (dzwony i dzwonki) i głosy (szeptane, ciche,
głośne) tworzą podczas liturgii spójną i harmonijną syntezę w służbie misterium
Boga i zbawienia. W miejscu, do którego ów wierny przyszedł, nie ma
dysharmonii, ale jest zintegrowane oddziaływanie. Stoi przed ołtarzem, słyszy
śpiew tak nie podobny do tego, co słyszy na co dzień w środkach masowego
przekazu, dochodzi woń kadzidła, obrazy i gesty liturgiczne i wszystkie te inne
elementy już wcześniej wspomniane zaczynają mu uświadamiać, iż znajduje się
przed majestatem Boga i wpatruje sie w Jego chwałę, dokonują się tu rzeczy
nadzwyczajne - zbawcze. Znalazł się w przestrzeni nie pospolitej, jedynej,
wyjątkowej, którą nazywamy sakralną. On sam znalazł się w pewnym momencie, w przestrzeni,
w której zawieszony jest ziemski czas i rozpoznaje, iż znajduje się niejako w przedsionku
nieba i spogląda na liturgię niebiańską i z nią się łączy.
Jaki jest współczesny człowiek?
Pytanie
jest bardzo trudne. Niemniej spróbujmy odnaleźć pewne wyróżniające cechy
współczesnego człowieka. Wydaje się iż,
dominującym nurtem ideowym jest tak
zwany postmodernizm czyli „ponowoczesność”. Nie jest to spójny i integralny
system. Mieszają się w nim bardzo różne elementy socjologiczne, psychologiczne
oraz stricte filozoficzne. „Ponowoczesność” to trudny do zdefiniowania system o
charakterze światopoglądowym determinujący życie jednostek i społeczeństw. To w
gruncie rzeczy ideowe trendy charakteryzujące współczesność, rodzaj mianownika
łączący najróżniejsze zapatrywania i ideologie. Cechami postmodernizmu są:
relatywizm (od artystycznego po moralny i religijny), krytycyzm, dystans do
trwałych standardów i prawd, odrzucenie tradycji, „utartych szlaków”,
przekraczanie granic przyjętych konwencji społecznych, nieustannie poszukiwanie
nowych dróg, metod, doświadczeń. To co było kiedyś „święte” takie nie musi już
być. Cechą charakterystyczną ponowoczesności jest zanik autorytetów, zarówno
jeśli chodzi o reprezentowany przez dane osoby, urzędy, jak i dotychczas
nienaruszalne normy. W dobie postmodernizmu istnieją chwilowe, zmienne i
charyzmatyczne autorytety. Przekonywującym argumentem a niejednokrotnie celem
samym w sobie są emocje i doznania. (Ikoną obecnej kultury może być taniec breakdance. W tańcu tym właściwie nie ma ograniczeń dla ciała, nogi mogą być na
górze, głowa na dole, niejako wszystko jest możliwe. Figury taneczne to np.
obroty na głowie, kręceniu się na ramieniu czy łokciu). Sposobem odbioru świata
może stać się cynizm. Istotną rolę we współczesnym kreowaniu rzeczywistości
odgrywa destrukcjonizm i funkcjonalizm. Twierdzi się, że dobre jest tylko to co
nowe, negując tradycyjne podejścia jako skostniałe. Wątpliwość staje się
nieusuwalnym komponentem egzystencji i sposobem życia. Wątpliwość staje się
dogmatyczną przesłanką przekreślającą możliwość istnienia prawdy. Występować
mogą jedynie różne punkty widzenia, które są w gruncie rzeczy sobie równe.
Niezbywalną wartością staje się tolerancja, przy równoczesnym nietolerowaniu
postaw i opinii mówiących o znalezieniu, odkryciu czy posiadaniu prawdy. Z
powodu braku trwałych wartości
nadających sens działaniu, zanika zaangażowanie, poświęcenie a nawet
niekiedy rzetelność (po co się angażować jeśli to nie jest prawda i wartość),
a sensowną wartością staje się zabawa i
rozrywka. Postmodernizm, który jest systemem o najróżniejszych odcieniach
ideowych – od formy łagodnej po radykalną - znamionuje współczesną kulturę[8]. Kultura postmodernizmu
stwarza człowieka jako jednostkę rozbitą, zatomizowaną, niespójną, bez wewnętrznej
harmonii i integracji, bez dziedzictwa i tożsamości, a poddaną chwilowym
emocjom i przeżyciom.
Współczesny człowiek na tradycyjnej Mszy
Jeśli dochodzi do
prawdziwego zetknięcia się współczesnego człowieka z dawną liturgią to
rzeczywiście jest to spotkanie dwóch zupełnie odrębnych sobie rzeczywistości.
Można powiedzieć, iż mentalność nasza doznaje wtedy pewnego kulturowego
zdziwienia albo nawet szoku. Liturgia w dawnym łacińskim rycie jest to coś tak
innego niż panująca kultura i sposoby myślenia, iż może pobudzać, inspirować, a
także przemieniać. Jako podsumowanie wymieńmy kilka omówionych powyżej
elementów:
-
Msza Święta w dawnym rycie przemawia do współczesnego człowieka
emocjonalnością, a na to jest on uwrażliwiony. Do łacińskiej Mszy nie tyle
przekonują go argumenty racjonalne i rozumowe, lecz wyrażanie duchowości
poprzez gest i ceremonię. Na przykład, iż podczas „Confiteor...” (Spowiadam
się...) czyni głęboki pokłon w ten sposób przeżywając świadomość pokory,
uniżenia i chęć przebłagania za swoje grzechy. Liturgia w starszej formie jest
prawdziwą syntezą sztuk oddziaływujących na człowieka. On sam doświadczając
swojego rozbicia wewnętrznego, nagle znajduje się w świecie zespolonym,
zintegrowanym, spójnym.
-
Na Mszy Świętej współczesny człowiek spotyka coś co jest większe niż on sam i
własne jego emocje. Ma świadomość, iż wchodzi w coś co przekracza ważnością
jego samego, być może pierwszy raz w
życiu. Współczesny człowiek uczony jest, iż to on stanowi centrum wszelkich
działań i odniesień. To od jego aktywności i zaangażowania zależy cała
rzeczywistość. To on jest niejako kreatorem i bohaterem świata. Nagle znajduje
się w rzeczywistości, w której nie kreuje, lecz może w nią wejść, w której nie
on jest bohaterem, lecz jedyny „On”. Być może pierwszy raz w życiu uświadamia
sobie, iż znajduje się w prawdziwie „innym” świecie, który jest i trwa
niezależnie od niego. Ten „inny” świat jawi się jako misterium,
nieprzenikniony, święty, objawiający wielkość Boga, a naszą potrzebę zbawienia.
-
Świadomość stawania przed Bogiem – to kolejna cecha, która jest
charakterystyczna dla liturgii w starym rycie. Nie człowiek staje się najważniejszym
punktem odniesienia, lecz bardzo wyraźnie Bóg. Człowiek odnajduje wtedy swoją
własną miarę i porządek wartości i kosmosu. Odzyskuje właściwą orientację. Zaczyna
on pojmować siebie w odniesieniu do Boga i równocześnie samego siebie, całe
swoje ludzkie doświadczenie, przeżycia, swój los składa w Jego ręce.
-
Liturgia w dawnym rycie posiada cechę niezmienności i stałości. Dotyczy to
porządku każdej poszczególnej celebry oraz stałości i powtarzalności Mszy
Świętym w ciągu roku kościelnego. Stałość i niezmienność, powtarzalność i stały
rytm obrzędów to cechy, które zaczynają jak kropla wody padająca na skałę
kształtować ludzkie serce. Niezmienność daje również poczucie stałości i
trwałości wartości. Czy odejdę od Boga i wrócę za kilka lat to wiem, iż na
liturgii odnajduję ten sam Boży świat, który przez własną grzeszność opuściłem.
Czuję się jak w domu, powróciłem i wszystko jest mi tam znane. W Bożym świecie
nic się nie zmieniło, ja natomiast się już bardzo zmieniłem i stałem się innym
człowiekiem.
Msza
Święta w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego nie jest oczywiście „gładko” dopasowana
do współczesnej mentalności ponieważ wyrastała zupełnie z innej kulturowej
gleby. Dzisiejsza mentalność akcentuje lekką
przyswajalność oraz doświadczenie zmysłowe i unaocznienie, które mają prowadzić
do zrozumienia, a przez to do przyjęcia zrozumianej rzeczywistości. Mentalność,
z której wyrasta dawna liturgia ma inny kod logiki. Polega on na myśleniu
symbolem - trzeba wejść w misterium
symbolu, aby zasymilować przekazywaną treść. Ale do treści symbolu nie
docieramy poprzez – podkreślmy to – proste jego unaocznienie. I choć meritum
Mszy Świętej w starszej łacińskiej formie, z punktu widzenia zewnętrznej oceny,
jest trudno dostępne (j. łaciński, rozbudowane obrzędu etc.), to jednak mając
charakter ponadczasowości (tworzona przez wieki) oraz elementy trafnie odpowiadające
ludzkiej kondycji ma w sobie to coś co przyciąga współczesnego człowieka, iż zaczyna
on decydować się kształtować swój katolicyzm w oparciu o nią. Współczesny
człowiek intuicyjnie wyczuwa w niej
autentyczność i prawdę o sobie, o Bogu, o odniesieniu do Niego. Msza Święta
celebrowana według Mszału św. Piusa V (św. Jana XXIII) jest aktualna dla
każdych czasów. Dlatego liturgia ta nazywana jest „Mszą Wszechczasów”. Msza
Święta w dawnym rycie, w swej zewnętrznej powłoce, jest zapewne nieprosta i
wymagająca. Stąd – jak wspomniano - w minionych wiekach pojawiały się metody
pośredniego uczestnictwa w liturgii. Dawny Mszał Rzymski jest jak źródło
czystej wody, które dziś wytryska w trudno dostępnym dla nas wzgórzu, ale warto
podjąć trud by do niego dotrzeć. Obrzędy
i modlitwy tej Mszy przeszły przez sito czasów i prób, stając się spójną i
syntetyczną lex orandi (prawo
modlitwy), żywo, autentycznie i mocno kształtującym lex credendi (prawo wiary). Naszym zadaniem jest nie uciekać od
wysiłku, lecz podejmować go, aby coraz bardziej faktycznie pozwalać się
kształtować lex orandi tradycyjnej
łacińskiej liturgii.
Bielsko-Biała,
25 czerwca 2014 roku
ks.
dr Grzegorz Klaja
Opiekun
i moderator grup wiernych łacińskiej tradycji Kościoła istniejących w Diecezji
Bielsko-Żywieckiej
[1] Por. M.
Zachara, Krótka historia Mszału
Rzymskiego, Warszawa 2014, s. 41-42
[2] Por. Summorum Pontificum, Universae Ecclesiae
[3] Por. W.
Dziedzic, Jak odnowiona liturgia
ubogaciła liturgię tradycyjną, http://www.nowyruchliturgiczny.pl/2008/11/jak-odnowiona-liturgia-wzbogacia.html
[4] Benedykt
XVI, List do biskupów z okazji publikacji Listu Apostolskiego Motu Proprio Summorum Pontificum, 2007.
[5] Choć
odbicie pewnych konkretnych sporów i problemów teologicznych w Missale Romanum
odnajdujemy, por. M. Zachara, Krótka
historia Mszału Rzymskiego, s. 26-129.
[6] Cyt. za
N. Nochols, Patrząc na liturgię,
Poznań [b.r.] strona przed Przedmową.
[7]
Każdy mszał rzymski oraz inne księgi liturgiczne posiadają teksty modlitw oraz
przepisy i uwagi liturgiczne o przebiegu celebracji i stosowania właściwych
modlitw. Przepisy te nazywamy rubrykami od łac. słowa ruber czyli czerwony
ponieważ przeważnie pisane były i są kolorze czerwonym. Teksty modlitw pisane
są w kolorze czarnym z łac. niger stąd nazywamy je nigryki. Rubryki czyli przepisy
pełnią formę służebną do nigryk. Istotą mszału czy innych ksiąg liturgicznych
są nigryki. One są najważniejsze i one przechowują właściwą naturę celebracji i
ich znaczenie. One są skarbnicą właściwego ducha celebracji liturgicznej, ducha
wiary, a rubryki stanowią zasadniczo (choć nie tylko) modus technicus wobec
nigryk.
[8] Por. S. Blackburn (red.), Oksfordzki Słownik Filozoficzny,
Warszawa 1997, s. 302-303; por. J. Herbut (red.), Leksykon Filozofii Klasycznej, Lublin 1997, s, 429; por. Benedykt
XVI, Przemówienie do katolików we
Fryburgu 24.09.2011, w: http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x1259/pielgrzymka-do-niemiec-przemowienie-benedykta-xvi-do-czlonkow-prezydium-komitetu-centralnego-katolikow-niemieckich-we-fryburgu-wrzesnia-r/; por. T. Rakoczy, List pasterski Biskupa Bielsko-Żywieckiego
na Rok Wiary „Przymnóż nam wiary” (Łk 17, 5), w: http://diecezja.bielsko.pl/listy/332,list_pasterski_na_rozpoczcie_roku_wiary.