Listopad 2014
Dr Joseph Shaw
Prezes Latin Mass Society
Drodzy
Biskupi Anglii i Walii,
Spoglądając
wstecz, na pięćdziesięcioletnią działalność Latin Mass Society, musimy z
wdzięcznością przyznać, iż niemal całkowicie zanikła wrogość wobec Formy
Nadzwyczajnej Mszy Świętej. Wrogość ta, choć nigdy nie ogarnęła wszystkich,
była jednak wystarczająco rozpowszechniona, by stać się krzyżem dla naszych zwolenników
i poważną przeszkodą w naszych działaniach. W tej korzystnej przemianie Wy,
nasi Biskupi w Anglii i Walii, odegraliście rolę kluczową. Powstaje pytanie:
czy ci, którym powierzona jest troska o dusze ludzkie, mają powody, by nie
tylko tolerować, lecz pójść dalej - aby ułatwiać czy też popierać odprawianie
Mszy Świętej w tej formie?
Papież
Benedykt w liście do biskupów, dołączonym do swego motu proprio Summorum Pontificum z 2007 roku, podał
kilka powodów, dla których Msza w Formie Nadzwyczajnej powinna być bardziej
powszechnie sprawowana. Jednym z argumentów są potrzeby duchowe tych, którzy od
wielu lat o to proszą. Ojciec Święty nie etykietuje owych katolików jako
nierozsądnych czy też duchowo zagubionych, lecz mówi, że z jego własnych
doświadczeń wynika, iż są to osoby „głęboko zakorzenione w wierze Kościoła”.
Wiąże
się z tym fakt, iż ta forma Mszy Świętej przyciąga nowe pokolenia katolików.
„W międzyczasie jednak okazało się z całą oczywistością, że młodsze pokolenie też może odkryć tę formę liturgiczną, poczuć jej piękno i odnaleźć w niej ten sposób spotkania z Tajemnicą Najświętszej Eucharystii, który byłby najlepiej do niego dopasowany”.
Zjawisko
to daje się zauważyć także w Anglii i Walii, zwłaszcza w aktywności grup Juventutem w Londynie i kilku innych
miastach, w obecności młodych ludzi z Anglii i Walii na corocznej Pielgrzymce
do Chartres i w naszej własnej pielgrzymce pieszej do Walsingham oraz w
licznych powołaniach do tradycyjnych zgromadzeń kapłańskich. Obecnie tuzin
młodzieńców z Anglii i Walii kształci się w seminariach FSSP, ICKSP i FSSR.
Jeszcze
jednym z powodów, które podaje Ojciec Święty Benedykt, jest potrzeba zaleczenia
pęknięcia w pojmowaniu własnej tożsamości historycznej w samym Kościele.
„To, co poprzednie pokolenia uważały za święte, świętym pozostaje i wielkim także dla nas, przez co nie może być nagle zabronione czy wręcz uważane za szkodliwe. skłania nas to do tego, byśmy zachowali i chronili bogactwa będące owocem wiary i modlitwy Kościoła i byśmy dali im odpowiednie dla nich miejsce.”.
Odrzucenie
tak istotnej części przeszłości Kościoła, jak pisał wcześniej kardynał
Ratzinger w Duchu liturgii, „stawia
pod znakiem zapytania samo jego istnienie”.
Dobre
owoce, jakich oczekiwał Ojciec Święty Benedykt, zależą od tego, czy Forma
Nadzwyczajna Mszy Świętej będzie rozpowszechniona i znana. Często słyszymy, że
„nie ma zapotrzebowania” na starą Mszę, ale istotnie nie może być „zapotrzebowania”
na „produkt”, który pozostaje całkowicie nieznany. Wiemy natomiast, że w ciągu
kilku lat wielu księży obserwowało, jak znikąd pojawiają się społeczności
poświęcone czemuś, o czego istnieniu niewielu spośród ich parafian wcześniej
wiedziało. W takich miejscach Forma Nadzwyczajna przyciągnęła z powrotem
zbłąkanych, przyczyniła się do nawróceń i wzbogaciła życie duchowe wielu osób. Jest
to z pewnością powód wystarczający, by uczynić ją dostępną.
Istnieje
jednak obawa, wspomniana przez Ojca Świętego Benedykta, do której nawiązywał
także papież Franciszek: ten ostatni nazywa ją niebezpieczeństwem
„ideologizacji” Starego Rytu. Chodzi o obawę, iż ta forma Mszy zostanie
powiązana z pewnymi niefortunnymi ideami i postawami, i stanie się źródłem
podziału w Kościele. Spoglądając na te sprawy, tak jak czyni to papież, z
perspektywy międzynarodowej, nietrudno odgadnąć, gdzie, w sensie geograficznym,
obawa ta może mieć swoje źródła, wskutek złożonych, głęboko zakorzenionych
przyczyn społecznych i historycznych. Nie dotyczy to jednak Anglii i Walii.
Niemniej
jednak dobrze będzie rozważyć relację pomiędzy rzekomą „ideologizacją” a
rzeczywistą marginalizacją. Jak wyraził to pod koniec ubiegłego wieku kardynał
Ratzinger w pamiętnych słowach:
„Każdy,
kto w dzisiejszych czasach opowiada się za nieprzerwanym istnieniem tej
liturgii czy też uczestniczy w niej, traktowany jest niczym trędowaty. Tutaj
kończy się wszelka tolerancja”.
Socjologowie
mówią nam, że grupy marginalizowane zazwyczaj się radykalizują i przyciągają jako
nowych członków osoby o postawach już radykalnych, być może z zupełnie innych
powodów. Uważam, że my w ciągu pięćdziesięciu lat istnienia Latin Mass Society
całkiem skutecznie opieramy się takim tendencjom. Ci jednakże, którzy mieliby w
tym względzie jakiekolwiek obawy, łatwo dostrzegą też remedium na nie. Otóż
problemom spowodowanym przez marginalizację zaradzić można, kończąc z
marginalizacją.
Rozważmy
na koniec aspekt społeczny liturgii: społeczność, jaka tworzy się wokół
konkretnych celebracji. Faktem jest istnienie pewnej niefortunnej tendencji, iż
poszczególne Msze niedzielne w ramach parafii, a także w sąsiednich parafiach,
przyciągają grupy różniące się pod względem społecznym i edukacyjnym. Fakt, że
odprawia się „Msze dla rodzin”, „dla studentów” czy też dla poszczególnych grup
językowych, choć wynika z dobrej woli, zaostrza problem. Możliwość pojawiania
się podziałów jest w tym kontekście całkiem realna.
Doświadczenie
wskazuje wyraźnie, że Forma Nadzwyczajna, wręcz przeciwnie, przyciąga bardzo
zróżnicowane spektrum wiernych. W dobrze zorganizowanych społecznościach
związanych z Formą Nadzwyczajną Mszy Świętej z powodzeniem odnajdują swoje
miejsce ludzie młodzi i starsi, wykształceni i nie tak bardzo wykształceni,
osoby samotne i całe rodziny, ludzie o przeróżnym bagażu doświadczeń, o rozmaitym
pochodzeniu społecznym i etnicznym.
Chciałbym
zaprosić każdego z Was, nasi biskupi Anglii i Walii, byście odwiedzili
największe z tych społeczności w swoich diecezjach i sami zobaczyli.
Przekonacie się, mam nadzieję, że nie są one źródłem podziału, lecz przejawem
prawdziwie katolickiej jedności w różnorodności.
Ujrzycie,
jestem o tym przekonany, katolików oddanych swoim kapłanom, swoim parafiom i
diecezjom; katolików posłusznych nauczaniu Kościoła, gorliwie korzystających z
bogactw naszego dziedzictwa intelektualnego i artystycznego; katolików gotowych
ewangelizować słowem i przykładem, zaangażowanych w przeróżne dzieła
dobroczynne i edukacyjne; katolików gotowych wspierać Was, swoich biskupów,
wobec wyzwań, jakie napotykacie ze strony coraz bardziej nieprzyjaznego,
zeświecczonego społeczeństwa.
Ci
katolicy nie chcą być przyczyną podziału czy też wykluczenia. Chcą jedynie,
byście widzieli w nich nie sieroty ani gości, lecz swoje dzieci duchowe.
Joseph Shaw
Tłumaczenie z angielskiego: Ewa Monika Małecka
Artykuł ukazał się w brytyjskim periodyku Mass of Ages
Fragmenty listu dołączonego do Summorum Pontificum na podstawie tłumaczenia opublikowanego przez redakcję Christianitas